Autor: Ewa Jóźwiak
Odzyskanie niepodległości przez Rzeczpospolitą zostało powitane przez polską społeczność ewangelicką z radością i entuzjazmem. Ewangelicy reformowani nie czekali biernie na to, co przyniesie jutro, lecz aktywnie włączyli się w proces decyzyjny nad kształtem granic II Rzeczypospolitej. Byli i tacy, którzy stanęli na polu walki. Kościół zareagował również na hasła emancypantek.
W 1918 r. Polska wykorzystała szansę na odzyskanie wolności lecz odradzała się z trudem. Polacy kształtowali nowe granice kraju, jednak nie mogli tego uczynić w sposób swobodny, bowiem o ostatecznym ich kształcie zadecydowały: konferencja pokojowa w Wersalu, arbitraż międzynarodowy bądź walki zbrojne. Przypomnijmy, że do 1921 r. nasz kraj był zaangażowany aż w sześć konfliktów zbrojnych, z których najgroźniejszym i najdłuższym była wojna polsko-bolszewicka (1919–1921).
W ustalonych ostatecznie w 1922 r. granicach odrodzonego Państwa Polskiego znalazło się siedem Kościołów ewangelickich: Kościół Ewangelicko-Augsburski w Rzeczypospolitej Polskiej, Kościół Ewangelicko-Luterski w Polsce Zachodniej, Kościół Ewangelicko-Reformowany z Konsystorzem w Warszawie, Kościół Ewangelicko-Reformowany z Konsystorzem w Wilnie (Jednota Wileńska), Ewangelicki Kościół Unijny z Konsystorzem w Poznaniu, Ewangelicki Kościół Unijny na Polskim Górnym Śląsku, Kościół Ewangelicki Augsburskiego i Helweckiego Wyznania z superintendenturą w Stanisławowie. Kościoły te razem liczyły ok. 850 tys. ewangelików, z czego zaledwie 20 proc. deklarowało narodowość polską.
Na początku lat 20. XX w. Kościół Ewangelicko-Reformowany czyli dawna Jednota Warszawska, liczył ok. 20 tys. wiernych, należących do 11 placówek – zborów i filiałów. Parafia w Serejach znalazła się poza granicami II Rzeczypospolitej. Przestał też funkcjonować jej filiał w Suwałkach oraz filiały parafii warszawskiej w Lublinie, Nowosolnej, Staroiwicznie. Z parafii w Sielcu wystąpili luteranie, co znacznie spowodowało jej zmniejszenie. Normalnie funkcjonowały jedynie parafie w Kucowie, Łodzi, Warszawie, Zelowie, Żychlinie i Żyrardowie. Jednak liczba parafii dwukrotnie przewyższała liczbę pastorów. Duchownym w obsłudze zborów pomagali świeccy kantorzy, pracujący głównie w placówkach o rodowodzie czeskobraterskim.
W 1921 r. do Kościoła zgłosił akces zbór reformowany w Michałówce na Wołyniu. Pod skrzydłami Kościoła działała w Polsce również misja anglikańska. W 1932 r. Jednota Warszawska połączyła się z Ukraińskim Kościołem Ewangelicko-Reformowanym, powstałym w wyniku pracy misyjnej prezbiterian amerykańskich, powołano też superintendenta dla Ukraińców.
Jeżeli chodzi o Jednotę Litewską - na jej czele stał od 14 czerwca 1902 r. do 1919 r. superintendent generalny ks. Wilhelm Mieszkowski (1852-1920). W 1919 r. w wyniku zmian politycznych i zmian granic nastąpił podział tej Jednoty na dwa odrębne Kościoły: powstała Jednota Ewangelicko-Reformowana Republiki Litwy, na której czele stanął superintendent wybrany w 1919 r. – ks. Wilhelm Mieszkowski oraz Kościół Ewangelicko-Reformowany Wileński (Jednota Wileńska), której superintendentem został ks. Michał Jastrzębski. Jednota Wileńska znalazła się w granicach II Rzeczypospolitej.
Powstanie niepodległej Polski i kształtowanie się jej granic, były procesem, w który włączyły się aktywnie Kościół Ewangelicko-Augsburski oraz oba Kościoły Ewangelicko-Reformowane. Pierwszym dokumentem ewangelickim było oświadczenie wydane już 29 października 1918 r. przez stołeczny zbór reformowany, w którym można m.in. przeczytać: „Uważamy, że bezwzględnym obowiązkiem naszym jest stanąć z kielnią i młotkiem do odbudowy Państwa Polskiego i w doniosłej tej pracy rządowi wedle sił pomagać, a w razie potrzeby złożyć ofiarę nawet krwi naszej dla dobra Ojczyzny”. Autorzy „Odezwy” wzywali też „współrodaków, ze wszystkich dzielnic i wszystkich wyznań, do podania sobie bratniej dłoni i do wytężenia pełni sił posiadanych ku połączeniu rozerwanych części i odbudowy ukochanej Ojczyzny. Oby Polska była niezależna, zjednoczona, silna i wielka, kwitły w niej: bogobojność, cnota i sprawiedliwość, a panowały: wolność, równość i braterstwo”. Z podobnej treści odezwą wystąpił 15 czerwca 1919 r. Synod ewangelicko-reformowany w Warszawie do Sejmu Ustawodawczego Rzeczpospolitej Polskiej.
Marzenie o milionie ewangelików w Polce
Superintendent generalny Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego ks. Juliusz Bursche (1862-1942) oraz inni duchowni - zarówno luterańscy, jak i reformowani - świadomi szansy na przyłączenie do Polski terenów zamieszkałych w większości przez ewangelików narodowości polskiej, w momencie odzyskania niepodległości postanowili zabiegać o włączenie do Polski Śląska Cieszyńskiego i Mazur. W dyskusjach nad kształtem granic Drugiej Rzeczypospolitej brano też pod uwagę Górny Śląsk, Pomorze i Wielkopolskę. W związku z tym począwszy od 14 listopada 1918 r. członkowie obu ewangelickich Kościołów (ewangelicko-augsburskiego i ewangelicko-reformowanego warszawskiego) zaczęli się regularnie spotykać. Urzeczywistnienie marzenia o milionowej społeczności ewangelickiej w Polsce wydawało się bowiem bardzo realne.
Wkrótce też powołano międzywyznaniową komisję, mającą opracować materiały na temat sytuacji ewangelików śląskich i mazurskich dla konferencji pokojowej w Wersalu. W komisji znaleźli się: generalny superintendent J. Bursche (inicjator powstania komisji), prezes Konsystorza Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego Jakub Glass (1864–1942), a także superintendent Kościoła Ewangelicko-Reformowanego (warszawskiego) ks. Władysław Semadeni (1865–1930), znany jako „zdecydowany obrońca polskości”.
Komisja międzywyznaniowa zebrała się po raz pierwszy 27 listopada 1918 r. W posiedzeniu wzięli udział przywódca Górnoślązaków Wojciech Korfanty (1873-1939) i działacz narodowy na Śląsku, Warmii i Mazurach Antoni Osuchowski (1849-1928). „Zakończyło się ono uchwaleniem rezolucji, w której domagano się przyłączenia do Polski bez plebiscytu Mazowsza i Śląska pruskiego oraz Śląska Cieszyńskiego”.
Na konferencję pokojową do Paryża polski rząd wydelegował: ks. sup. Juliusza Burschego, a także prawnika i ekonomistę ze Śląska Cieszyńskiego prof. Józefa Buzka (1875–1936). Towarzyszył im prezes Synodu Wileńskiego Kościoła Ewangelicko-Reformowanego Wawrzyniec Puttkamer (1859–1923), wnuk Maryli z Wereszczaków.
O ile znany jest fakt zaangażowania zarówno superintendenta Burschego, jak i innych luteran w sprawę pozyskania Mazur (np. Bogumiła Linki, który wizytę na konferencji pokojowej w Wersalu w celu przedstawienia propolskiej opcji dla Mazur ostatecznie przypłacił życiem), o tyle zaangażowanie ewangelików reformowanych jest sprawą zapomnianą, a przecież ewangelicy obu wyznań podjęli w tej sprawie wspólne starania. Pisze o tym Ryszard Otello: „Akcja ewangelików koncentrowała się głównie w Warszawie i dopiero tworzono grupę, która miała kierować akcją na Mazurach. Poważnym, ale chyba zbyt spóźnionym, biorąc pod uwagę termin plebiscytu, krokiem było powołanie w grudniu 1919 r. Zrzeszenia Plebiscytowego Ewangelików Polaków [od 1922 r. Zrzeszenie Ewangelików Polaków - E.J.], grupującego czołowych działaczy ewangelickich z profesorem Szkoły Nauk Politycznych Jerzym Kurnatowskim (1874-1934) jako prezesem i które postawiło sobie za zadanie aktywne współdziałanie z Komitetem Mazurskim. (…) Zrzeszenie zbierało pieniądze na akcję plebiscytową, zajmowało się Mazurami przebywającymi w Polsce, prowadziło działalność odczytową, przygotowywało aktywistów chętnych wyjechać na Mazury. Na kursach wykładali: Alfons Parczewski, Jerzy Kurnatowski, Jerzy Buzek, ks. Rudolf Gundlach, Stefan Żeromski, Jakub Glass. Przedmiotem wykładów była wiedza o Polsce, jej historii i związkach z Prusami Wschodnimi, nauka organizowania zebrań i przemawiania”.
W grupie działaczy, których wymienia Ryszard Otello, ewangelikami reformowanymi byli: prawnik i ekonomista Jerzy Łodzia-Kurnatowski, poseł na Sejm Adam Świda (1868-1939), profesor Politechniki Warszawskiej Edmund Trepka, profesor matematyki i inspektor szkolny Kacper Tosio i pisarz Stefan Żeromski (1864-1925). Luteranami byli: Aniela Bursche - najmłodsza córka biskupa Juliusza Burschego, wiceminister kolei żelaznych Julian Eberhard, przemysłowiec i księgarz wydawca Józef Evert, sędzia i prokurator Jakub Glass, ks. Rudolf Gundlach, Mazur Bertold Iwański, ks. August Loth, adwokat kaliski i późniejszy profesor prawa w Warszawie i Wilnie Alfons Parczewski, hrabia Stefan Prądzyński i działaczka mazurska Emilia Sukertowa-Biedrawina. Ze względu na to, że w 1921 r. co trzeci obywatel II Rzeczypospolitej w wieku powyżej 10 lat był analfabetą, uchwalona w tym samym roku konstytucja wprowadziła bezpłatne szkoły państwowe. Reformowani i luteranie byli przekonani o potrzebie edukacji i upowszechniania literatury ewangelickiej w Polsce. Rozpoczęli więc działania zmierzające do utworzenia wspólnej organizacji. W 1928 r. zostało utworzone Towarzystwo Wydawnicze im. Mikołaja Reja. Jego założycielami byli (ze strony reformowanej): superintendent Jednoty Warszawskiej - ks. Władysław Semadeni, prezes Konsystorza – Henryk Sachs, i znany literat - Paweł Hulka-Laskowski. Ten ostatni stanął na czele Ewangelickiego Biura Informacyjno-Prasowego (Ew.-Pol.), powołanego przez Towarzystwo.
Marzenie o jednym Kościele ewangelickim w Polsce
Kościoły w odrodzonej Polsce musiały się starać o uregulowanie swojego stanu prawnego. Bodźcem, który najbardziej przyczynił się do podjęcia działań zjednoczeniowych Kościołów ewangelickich było podpisanie konkordatu pomiędzy Rządem Rzeczypospolitej a Stolicą Apostolską w lutym 1925 r. Uregulowanie relacji Państwo - Kościół Rzymskokatolicki dawało temu drugiemu zdecydowanie uprzywilejowaną rolę. Kontrastowało też z bezskutecznymi staraniami ewangelików, by ich związki wyznaniowe uzyskały również uregulowanie statusu prawnego. Nie dziwi więc, że uprzywilejowanie w państwie miejsca Kościoła Rzymsko-Katolickiego poprzez podpisanie konkordatu Kościoły ewangelickie odebrały jako olbrzymie zagrożenie. Warto wspomnieć, że w roku 1922, kiedy można było przedstawić propozycję uregulowania prawnego Państwo - Kościół Ewangelicko-Reformowany, Konsystorz nie zdecydował się na ten krok, ponieważ liczył na połączenie Jednoty warszawskiej i wileńskiej, co z kolei wymagałoby wypracowania nowych regulacji prawnych. Natomiast pełnoprawne uznanie Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego przez Państwo dekretem Prezydenta RP nastąpiło dopiero 25 listopada 1936 r. Tak więc konkordat stał się bodźcem do konsolidacji polskiego ewangelicyzmu. Jako pierwszy z inicjatywą zjednoczeniową wyszedł Kościół Ewangelicki Augsburskiego i Helweckiego Wyznania - w styczniu 1926 r. starsi zboru we Lwowie pod przewodnictwem ks. Rudolfa Kesselringa wystosowali odezwę nawiązującą do Ugody Sandomierskiej i „wzywającą wszystkie parafie ewangelickie w Polsce do dobrowolnego połączenia się w »jeden wielki Kościół Ewangelicki w Polsce«”.
Na apel ten najszybciej odpowiedział Kościół Ewangelicko-Reformowany w RP występując 10 marca 1926 r. do Oddziału Krajowego Światowego Związku Krzewienia Przyjaźni między Narodami za pośrednictwem Kościołów, aby pod jego skrzydłami stworzyć Ewangelicką Radę Międzywyznaniową. Do wniosku został dołączony projekt statutu. Po nim powstały jeszcze trzy kolejne projekty.
Idea zjednoczenia polskiego protestantyzmu została podjęta w Kościele Ewangelicko-Augsburskim przez generalnego superintendenta ks. Juliusza Burschego i przedstawiona podczas konferencji księży obradującej w Warszawie od 23 do 25 marca 1926 r. Gremium to poparło pomysł utworzenia rady Kościołów ewangelickich. Niezależnie od duchownych dwa miesiące później Kolegium Kościelne parafii warszawskiej złożyło „Deklarację w sprawie Jednoty Ewangelickiej” i własny projekt jej statutu, zbliżony do projektu reformowanego.
Kolejny projekt statutu rady opracował Synod wileńskiego Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. Według tego dokumentu powstanie Rady miało poprzedzić powołanie „paktu federacji kościelnej”. Aby przyspieszyć zaproponowane prace Jednota Wileńska zaproponowała, aby zwołać zjazd wszystkich Kościołów ewangelickich w Polsce. Odbył się on w Wilnie w dniach 9-11 listopada 1926 r.. Jego owocem było powołanie Rady Kościołów Ewangelickich, na której czele stanął bp Juliusz Bursche. Rada miała za zadanie utrzymywanie dobrych stosunków między Kościołami członkowskimi, „zapobieganie nieporozumieniom na tle narodowościowym i nawiązanie ściślejszej współpracy Kościołów”. Warto wspomnieć, że na zjazd zostali zaproszeni - w charakterze gości - reprezentanci Kościoła Metodystycznego.
Rada Kościołów Ewangelickich stanowiła luźny związek sześciu Kościołów: Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, Kościoła Ewangelicko-Unijnego, Kościoła Ewangelicko-Unijnego na polskim Górnym Śląsku, Kościoła Ewangelickiego Augsburskiego i Helweckiego Wyznania oraz Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP i wileńskiego Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. Statut rady - oparty na projekcie zboru warszawskiego - został sformułowany tak, że nie udało się osiągnąć zamierzonego celu, czyli powołania jednej organizacji kościelnej skupiającej polskich ewangelików. Wzajemne zbliżenie wyznań utrudniały ponadto spory polityczne i narodowościowe. Rada sprawdziła się głównie jako wspólna platforma w walce o prawa ewangelików w kraju zdominowanym przez Kościół Rzymsko-Katolicki i praktycznie przestała funkcjonować przed II wojną światową.
Marzenie o udziale kobiet w życiu Kościoła
Warto pamiętać, że sto lat temu bardzo silne były ruchy emancypacyjne kobiet. 28 listopada 1918 r. został ogłoszony dekret o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego gwarantujący kobietom bierne i czynne prawa wyborcze. Dość szybko prawa te zostały wprowadzone również w Kościele Ewangelicko-Reformowanym. Był to pierwszy związek wyznaniowy w naszym kraju, który przyjął te rozwiązania.
29 kwietnia 1919 r. Zgromadzenie Ogólne członków parafii ewangelicko-reformowanej w Warszawie przyznało kobietom czynne i bierne prawo wyborcze, zachęcając inne parafie do podjęcia analogicznych rozwiązań. Sprawę podjął Synod Kościoła podczas obrad 17 czerwca tego samego roku. W protokole z obrad zapisano, że przeciwne przyjęciu stosownej uchwały były tylko dwie osoby, natomiast pozostali uczestnicy zgromadzenia, w tym wszyscy duchowni, byli za wprowadzeniem równouprawnienia dla kobiet. Powzięto więc stosowną uchwałę.
W 1922 r. w ślady Warszawy poszła parafia w Łodzi. Umożliwiło to wybór po raz pierwszy kobiety - Natalii Jelinek - jako delegatki na Synod w tym samym roku wybranej też do Kolegium Kościelnego. Również Lidia Jelenowa z domu Słama, żona ks. Jerzego Jelena, była przez wiele lat członkinią Kolegium Kościelnego parafii łódzkiej.
20 października 1928 r. Zgromadzenie Ogólne Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Warszawie do Kolegium Kościelnego powołało Zofię z Diehlów Lorecową, wieloletnią opiekunkę parafialnego Przytułku Sierot.
Jak wspomina Kazimierz Bem, to właśnie dzięki staraniom Kościoła reformowanego stało się możliwe, by i luterańsko-kalwiński zbór krakowski wybrał do swojego Kolegium Kościelnego pierwszą kobietę. Była to ewangeliczka reformowana Helenę Gebhardt z domu Maurizio (1858-1929).
W okresie międzywojennym kobiety uzyskały też wstęp na uniwersytety i mogły studiować. Anna Weronika vel Hanna Halina Zdrojewska (1907-1931) była pierwszą ewangeliczką reformowaną i jedną z pierwszych kobiet, studiujących teologię ewangelicką na Uniwersytecie Warszawskim. Studia podjęła w 1928 r.
Jednota Wileńska dała prawa wyborcze kobietom w 1938 r.. Natomiast Waleria Mieszkowska (1884-1933) córka ks. Wilhelma Mieszkowskiego z Jednoty Litewskiej, brała aktywny udział w Synodach m. in. jako sekretarz memoriałowy.
Marzenie o patriotyzmie wolnym od nacjonalizmów
Czy obecnie, zwłaszcza po II wojnie światowej, można w ogóle mówić o patriotyzmie w kontekście kościelnym? Czy słowo to nie zostało zdewaluowane poprzez wprzęgnięcie Kościołów w realizację idei nazistowskich, co wówczas było miarą patriotyzmu niemieckiego? Z dystansem też podchodzimy w ogóle do używania słowa patriotyzm. Przez nadużywanie go przez ruchy nacjonalistyczne kojarzy się nam ono z nacjonalizmem właśnie. A przecież odrodzenie się Państwa polskiego po 123 latach zaborów było możliwe właśnie dzięki patriotyzmowi. Dzięki ludziom, którzy marzyli o wolności i którzy gotowi byli za tę wolność walczyć.
Przywołam tu postać wspomnianego już ks. Semadeniego i jego żony Heleny z d. Haberkant (1868-1948), córki powstańca styczniowego, pastora luterańskiego. Zanim ks. Semadeni został superintendentem Kościoła Helena prowadziła razem z nim w Kaliszu czteroklasową pensję przy ul. Babinej 2, w której uczyła się Maria z d. Szumska (po ślubie nosząca nazwisko Dąbrowska). Helena Semadeni „jako córka zesłańca [na Sybir – E.J.] zdawała sobie sprawę, że przy wychowywaniu młodzieży w duchu mądrego patriotyzmu podstawową rolę będą odgrywać matki, a więc odpowiednie kształcenie dziewcząt z klasy średniej jest szczególnie ważne dla społeczeństwa. Po latach Maria Dąbrowska wspominała: Uczyłam się tam w polskiej szkole. Nie znałam patriotyzmu pojętego jako nienawiść i bunt. Uczucia te obowiązywały mnie jedynie na lekcjach historii Polski. Poza tym w szkole naszej Polska zdawała się być już dawno niepodległa. Wszystko tchnęło tam życzliwością do świata, do ludzi, do życia”.
Maria Dąbrowska uwieczniła szkołę w powieści „Noce i dnie” wspominając: „… nie uczono [tam] patriotyzmu pojętego jako nienawiść, żaden bowiem nacisk nie jest w stanie przeniknąć wszystkich bez wyjątku środowisk. Korzystając ze skromnej na krótką metę swobody hodowano też tam życzliwość i zrozumienie dla ludzi, narodów i światów”.
Taki też patriotyzm, czyli marzenie o wolnej Polsce, był obecny w Kościele Ewangelicko-Reformowanym. Większość autorów opisujących historię Kościoła w okresie międzywojennym podkreśla, iż Jednota ta była wolna od napięć między Polakami i Niemcami na tle narodowościowym, mimo że społeczność kościelna nie była jednolita narodowościowo. Część zelowian podobnie, jak nasi polscy współwyznawcy cieszyła się z uzyskanej niepodległości, ale radość ta dotyczyła innego państwa, warto bowiem pamiętać, że 28 października 1918 r. nastąpiło proklamowanie niepodległości Czechosłowacji. W latach 1921-1922, kiedy duszpasterzem w zborze zelowskim był ks. Wilhelm Fibich (1887-po 1954), znaczna liczba zelowian (w tym 300 parafian) wyjechała do Czechosłowacji zachęcona przez swojego byłego duszpasterza, ks. Bogumiła Radechowskiego (1880-1955), który w 1919 r. przeniósł się do Pragi.
Proczeskie sympatie zelowian były trudne do zrozumienia i zaakceptowania przez pozostałych ewangelików reformowanych, zwłaszcza w kontekście trudnej historii kształtowania się granic w dwudziestoleciu międzywojennym pomiędzy obydwoma państwami. Jak przypomina ks. Jerzy Stahl, zarówno Jednota Warszawska, jak i Litewska „były w czasach niewoli ostoją polskości”, co oznaczało, iż od członków Kościoła oczekiwało się raczej patriotyzmu oznaczającego umiłowanie polskości.
Mówiąc o zelowskiej parafii w okresie międzywojennym, trzeba jednak wspomnieć i takich zborowników, jak np. Paweł Wondraczek (Pavel Vondráček, 1897-1978), pochodzący z rodziny przybyłej do Zelowa w pierwszej fali emigracji z Czech. Po wybuchu I wojny światowej Wondraczek został wcielony do polskiego wojska. Był bombardierem 3 baterii w 10. Kaniowskim Pułku Artylerii Polowej, wchodzącym w skład 10. Dywizji Piechoty. Walczył podczas wojny polsko-bolszewickiej. W pierwszym dniu ofensywy sowieckiej, 4 lipca 1920 r., uczestniczył w bitwie pod miejscowością Ulin (obecnie na Białorusi). Zasłynął jako żołnierz waleczny i bohaterski. Gdy jego bateria została zmuszona do odwrotu, zszedł z pola walki jako ostatni, ratując przy tym rannego kolegę, za co został odznaczony w 1921 r. srebrnym krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy.
Zakończenie
Warto dziś myśląc o historii zadać sobie kilka pytań. Co by było, gdyby historia potoczyła się inaczej? Jakim bylibyśmy dziś Kościołem, gdybyśmy stworzyli wraz z innymi wielki i silny Polski Kościół Ewangelicki? Czy udałoby się nam wówczas zrealizować wizję z listopada 1918 r. polskich ewangelików ze Śląska Cieszyńskiego, by „odrodzić tradycję XVI wieku i stanąć na świeczniku narodu”?
Sięgając w przeszłość można zapytać, czego możemy się uczyć od naszych poprzedników? Z pewnością odwagi bycia sobą, posiadania i wyrażania własnych poglądów, reagowania na wydarzenia kształtujące naszą codzienną egzystencję, a także otwartości i myślenia ponad konfesyjnymi podziałami oraz daleko posuniętego altruizmu, bo gdyby nie one, można by zapytać, po co ewangelikom reformowanym było zaangażowanie w pozyskanie „ewangelickich kresów”, skoro były to tereny zamieszkałe przez luteran, a nie przez reformowanych?
Na koniec chcę przypomnieć słowa luterańskiego duchownego ks. Jerzego Sachsa - mojego dziadka, bratanka ks. bp. Juliusza Burschego, które zawarł w referacie zatytułowanym „Nasze miejsce w społeczeństwie”: „Ewangelik nie może być człowiekiem zawieszonym w próżni (…).Ewangelik musi być człowiekiem Biblii, musi w niej szukać dla siebie wzorów i mądrości rozwiązywania problemów życia (…). Dlatego nasze miejsce to nie separatyzm, zamknięcie, getto społeczne, ale społeczność z narodem, który jest moim narodem, bo jego duchowy, kulturalny i materialny byt oraz rozwój to moja własna radość, a czasem – niestety – też i smutek (…). Naszym miejscem nie jest statystyczne stwierdzenie istnienia, ale świadome, odpowiedzialne życie religijne i kościelne, które przynosi błogosławieństwo Polsce i jej przede wszystkim. Tak pojmuję i zawsze pojmowałem patriotyzm, który jest i pozostanie sercem i sumieniem naszej ojczyzny, w jej walkach, w budowaniu dnia dzisiejszego i jutra, na drodze do prawdziwie szlachetnego i wolnego bytu każdego Polaka (…). Nasze miejsce w społeczeństwie to świadoma odpowiedzialność za duchowy skarb narodu i całość jego dziejów, za rzeczywistość budowania duchowego życia, jego dziś i jutro; to nasze własne życie, które my, ewangelicy Polacy przyjmujemy codziennie z rąk Ojca Niebieskiego przez Jezusa Chrystusa”.
W setną rocznicę odzyskania niepodległości życzę mojemu Kościołowi i wszystkim ewangelikom w Polsce, aby odwaga, mądrość, otwartość i bycie dla innych stanowiły naszą cechę szczególną.
Ewa Jóźwiak – doktor nauk teologicznych, prezes Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP, działaczka ekumeniczna, dziennikarka i redaktorka.