Chwila zadumy

Jan Puczek

Sto lat to cztery pokolenia. Pierwsza wojna światowa dla młodych, dziś przytłaczanych nadmierną ilością informacji, to ubiegły wiek, przeszłość, dawna historia. Dla mojego, najstarszego już pokolenia, I wojna światowa jawi się ożywiana wielokrotnie wspomnieniami opowiadań ojców (mój ojciec, rok ur. 1892; dwa lata służby wojskowej, a potem cztery lata wojny) i dziadków. Przypadkiem zdarzyło się, że przekazano mi, z prośbą o jakieś uporządkowanie, wielką, starą szufladę pełną listów, a potem jeszcze pełną skrzynię różnych zapisków, rachunków, dokumentów w języku polskim, niemieckim i czeskim, w większości sprzed 100 lat, a nawet ponad 180 lat. W stulecie wybuchu I wojny światowej chciałbym pokrótce przedstawić najciekawszą dziś i najcenniejszą ich część – wojenne listy braci Gryczów.

Przejdź do archiwum rodziny Gryczów

28.06.1914 roku, Sarajewo w Bośni, będącej jednym z krajów należących do monarchii austro-węgierskiej, Serb Gawriło Princip, członek organizacji patriotycznej Młoda Bośnia, strzela do następcy tronu austriackiego arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żony Zofii, którzy w kilka godzin później umierają. Gawriło Princip, dla jednych  terrorysta, morderca, podpalacz świata, dla innych patriota, bohater, w stanie zaawansowanej już gruźlicy, po dwóch latach umiera w austriackim więzieniu. Po wojnie ekshumowany (szczątki rozpoznano po amputowanym palcu), pochowany został jako narodowy bohater Serbii.

Zamach uruchomił lawinę działań. Austria postawiła Serbii niemożliwe do spełnienia ultimatum. 28.07.1914 roku Austria wypowiedziała Serbii wojnę. Po stronie małej Serbii opowiedziała się Rosja, w której ogłoszona została mobilizacja. Niemcy zażądały odwołania mobilizacji i wypowiedziały Rosji, a następnie Francji wojnę. Anglia wypowiedziała wojnę Niemcom. Lawina potoczyła się dalej, wciągając do wojny kolejne państwa. Ruszyła rzeź, tragedia milionów – wojna światowa. Wojna miała trwać trzy miesiące – „Na święta będziecie w domu” – obiecywał żołnierzom cesarz niemiecki Wilhelm II.

A jak to było przeżywane w rodzinach, których synowie poszli na front? Początkiem XX wieku w Górnej Lesznej pod numerem 63 mieszkał Jerzy Grycz, rolnik, właściciel gospodarstwa, które w większości znajdowało się na zboczach góry Tuł. Jerzy Grycz miał sześciu synów: Jan (r. ur. 1893), Paweł (1896), Józef (1898), Karol (1905), Franciszek (1908), Jerzy (1914) oraz pięć córek, z których trzy umarły we wczesnym dzieciństwie. Do służby wojskowej w latach I w. św. powołani zostali znajdujący się odpowiednim wieku Paweł, następnie Jan. Obaj bardzo tęsknili za rodzicami i Górną Leszną, co trwale wyraziło się w szczęśliwie zachowanej sprzed stu lat ich korespondencji.

Przeczytaj ciąg dalszy (cały artykuł do pobrania w formacie PDF).